Carole Bouquet - mroczny obiekt pożadania ! :) film taki sobie niezły ale bez rewelacji ..lecz ta dziewczyna !!!!!!!! uuuuuuuuu :) świetna :) Conchita :) Bunuel w koncu nie brał do filmu byle kogo :):):)
Zgadzam się że dziewczyna to największy atut tego filmu. Super sexi plus ta kusza:)
Po prostu cudo! Ścisła czołówka całej serii.
Film też niczego sobie, jeden z lepszych bondów z Moorem.
Z pewnością najbardziej naturalna spośród... wszystkich dziewczyn Bonda.
Praktycznie bez makijażu,
chyba tylko szminka, a mimo to olśniewająca. Przypomina trochę JACQUELINE BISSET("Bullitt"). Fantastyczna figura, nie nosi staników mimo stosunkowo niedużych przecież piersi a głowa do góry! (tu z kolei przychodzi na myśl ALI MACGRAW - "Ucieczka gangstera"), sylwetka wyprostowana. Dziewczyna bardzo pewna siebie.
Piękne nogi (aż szkoda, że reżyser i operator zdają się tego nie dostrzegać, forografują ją praktycznie od pasa w górę, pomijając resztę sylwetki, pupa właściwie nie istnieje, a wydaje się być równie wystrzałowa jak jej kusza :-).
I te włosy... można by o nich napisać dysertację:-)
Zachwycająca dziewczyna.
"film taki sobie niezły ale bez rewelacji"
Rzeczywiście bez rewelacji: znowu są zjazdy na nartach wraz ze strzelankami, znowu są rekiny, znów mamy pościg samochodowy... Ileż razy można się tak kręcić w kółko wokół jednych i tych samych zgranych pomysłów? Przez dużą część filmu scenarzyści "watują" i w ogóle zdają się nie pamiętać, że na początku chodziło o jakąś tam tajemnicę wojskową. Ot, Bond, miast ścigać tajemniczego blondyna w okularach, sam musi przed nim i jego ludźmi długo uciekać i ratować swe życie. Chociaż Grecja jako tło, ze szczególnym uwzględnieniem Meteorów - to jest pewna nowość.
Bouquet: trudno się nie zgodzić, ląduje w najściślejszej czołówce godnych zapamiętania Bond Girls ever!
Aha, no i ta satyrka polityczna w quasi-kabaretowej scence na końcu - zupełnie niebondowska. Czegoś takiego dotąd nie było, przyznaję.