Wreszcie jakiś Bond, który mi się spodobał. Chyba tej serii sprzyja jednak klimat lat 80tych. Już piosenka tytułowa, która idealnie oddaje atmosferę epoki zachęca do oglądania dalszych przygód agenta. A na tym nie koniec niespodzianek. Mamy tutaj idealną dziewczynę dla 007 (urocza, zaradna i raczej stroniąca od elegancji), świetnego partnera (genialny Topol) oraz budzącego odrazę przeciwnika (znany z "Diabłów" Michael Gothard, tutaj równie demoniczny).
Dzieje się dużo i w różnych zakątkach świata. Pościg przy udziale w dyscyplinach zimowych robi wrażenie doskonałym przygotowaniem, a walka agenta przywiązanego do motorówki na prawdę trzyma w napięciu.
Zawodem jest tylko finał- zbyt prosty, szybki i mało efektowny. Szkoda, bo szykował się kandydat do mojego top 5 serii. Ale w dziesiątce już spokojnie się zmieści.