Podszedłem wczoraj po raz trzeci do Skyfall z mocnym postanowieniem, że skoncentruję się na plusach. I przez jakiś czas oglądało się nawet, nawet (choć absolutnie nie ma się tam czym zachwycać), ale tylko do scen na wyspie. Potem jest już z górki, głupota goni głupotę, a końcówka (po rozwaleniu chałupy, bo wcześniejsza część akcji w Szkocji daje radę) jest tak żałośnie słaba, że z trudem przetrwałem. Po prostu klasyka Epic Fail, zarówno pod względem głupot (latarka - nie dośc, że głupotą bohaterów było ją zapalać, szczególnie gdy już się schowali w kaplicy i dalej świecili, WTF?!, to jeszcze nie wydaje mi się, żeby jej światło było z daleka w taki sposób widoczne - typowy przykład na brak pomysłu rozwiązania sytuacji) jak i kompletnie beznadziejnej konfrontacji z villainem (pod tym względem ścisła czołówka EVER).
5/10 (punkty głównie za pierwszą połowę i Craiga), przy CR i QoS się chowa.